Niedziela, 16 stycznia 2011
Pierwsze km w 2011 roku
Wreszcie zacząłem !
Dzień się dobrze zapowiadał, 5 stopni na plusie, deszczu brak, szybki plan- jedziemy. W głowie miałem plan przejechania ok 30 km a niewiem jak przejechałem 52.
Wyruszyłem z Lipki kierując się w stronę Krzywicy drogą 634. Potem skręt w lewo na Czubajowiznę. potem cały czas prosto jakąś rzeką (to poczym jechałem niemożna było nazwać drogą) na szczęście niezmoczyłem stóp, lecz tyłek, na wiosnę chyba zainwestuje w błotniki. Potem zacząłem błądzić, nawet mapy google w telefonie mało co pokazywały. Na domiar złego przyszedł mi sms informujący o zablokowaniu konta w komórze. To uniemożliwiło mi późniejsze przeglądanie map, i jeszcze na dodatek niewziełem mapy okolic. Dalej jechałem według intuicji. Następnie niewiem jakim cudem wyjechałem w Poświętnem. Dalej już znałem trasę, już wcześniej tam jeździłem. I luzik. Następnie mijałem po kolei Zabraniec, Ostrowik, Leśniakowizna, Ossów (miałem odwiedzić miejsce Bitwy Warszawskiej ale czas gonił, może następnym razem z kolegą), Turów, Zielonka, Kobyłka, Wołomin i Szosą Jadowską do domu. Nieżle jak na początek sezonu, ale tyłek jak boli, to nie kolarzówka!
PS: Mijałem ze trzech kolarzów (pozdro). Widać że z okolic nie próżnują.
Dzień się dobrze zapowiadał, 5 stopni na plusie, deszczu brak, szybki plan- jedziemy. W głowie miałem plan przejechania ok 30 km a niewiem jak przejechałem 52.
Wyruszyłem z Lipki kierując się w stronę Krzywicy drogą 634. Potem skręt w lewo na Czubajowiznę. potem cały czas prosto jakąś rzeką (to poczym jechałem niemożna było nazwać drogą) na szczęście niezmoczyłem stóp, lecz tyłek, na wiosnę chyba zainwestuje w błotniki. Potem zacząłem błądzić, nawet mapy google w telefonie mało co pokazywały. Na domiar złego przyszedł mi sms informujący o zablokowaniu konta w komórze. To uniemożliwiło mi późniejsze przeglądanie map, i jeszcze na dodatek niewziełem mapy okolic. Dalej jechałem według intuicji. Następnie niewiem jakim cudem wyjechałem w Poświętnem. Dalej już znałem trasę, już wcześniej tam jeździłem. I luzik. Następnie mijałem po kolei Zabraniec, Ostrowik, Leśniakowizna, Ossów (miałem odwiedzić miejsce Bitwy Warszawskiej ale czas gonił, może następnym razem z kolegą), Turów, Zielonka, Kobyłka, Wołomin i Szosą Jadowską do domu. Nieżle jak na początek sezonu, ale tyłek jak boli, to nie kolarzówka!
PS: Mijałem ze trzech kolarzów (pozdro). Widać że z okolic nie próżnują.
- DST 52.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:36
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt MBike Renegade 0.5 10'
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj